sobota, 11 października 2014

Rozdział 4

Jade i Ashton długo rozmawiali. Bez walki, bez złośliwych uwag. Wręcz przeciwnie. Rozmawiali jak starzy, dobrzy przyjaciele. Do tego, co chwilę oboje wybuchali gromkim śmiechem, opowiadając sobie różne śmieszne historyjki z dzieciństwa. Można by nawet stwierdzić, iż to nie byli ci sami, co poprzedniej nocy. Złość, nienawiść i rządza mordu zniknęła, tak jakby nigdy jej nie było pomiędzy nimi.
Siedząc pod dużym drzewem wampirzyca prawie turlała się ze śmiechu, gdy wilkołak opowiadał jej jak kolejną historię z dzieciństwa, tym razem kiedy pierwszy raz został przemieniony w wilkołaka.
- Nie wiedziałem, co to jest, więc próbowałem chodzić normalnie na nogach, ale oczywiście przewróciłem się. Turlałem się przez górkę w lesie, aż wpadłem do jeziora... Matka powiedziała, że wyglądałem jak zmokły szczur. - powiedział, a Jade uroczo się roześmiała, po czym zawstydzona zakryła usta dłonią. Uśmiechnął się mimowolnie słysząc to i widząc rumieńce na jej policzkach. Była śliczna, a zaczerwienione policzki dodawały jej uroku.
- Przepraszam, że tak ciągle się śmieję. Mam okropny śmiech. - powiedziała po chwili i zmarszczyła nos.
- Masz cudowny śmiech. Tak jak i rumieńce. - powiedział i zachichotał cicho, gdy wywołał przez to jeszcze większą czerwień jej skóry.
Zawstydzona Thirlwall spuściła głowę tak, aby długie, brązowe włosy zakryły jej policzki. Ashton był pierwszą osobą, która wprawiała ją w takie zakłopotanie. Tak naprawdę robił to głównie dlatego, żeby znów usłyszeć jej śmiech, ujrzeć jej uśmiech i rumieńce, które tak uwielbiał.
Jade zerknęła na ciemnego blondyna, który aktualnie miał przymknięte oczy, napawając się ciszą, zapachem trawy i cichym świergotem ptaków. Relaks idealny. Siedząca obok brunetka nadawała mu dodatkowych cech.
Wampirzyca przyglądając się dyskretnie wilkołakowi przypomniała sobie poprzednią noc. Porównała ją z chwilą obecną i stwierdziła, że o wiele lepsza jest ta druga. Mimo to, że była energiczna, a cisza wprawiała ją w zirytowanie i dyskomfort, ta chwila była zupełnie odmienna. Prawie zupełna cisza nie przeszkadzała jej ani trochę, wręcz przeciwnie pozwalała jej doznać nowego uczucia. Spokoju i wyciszenia. Nigdy nie przypuszczała, że może to być tak przyjemne. A może nie chodziło o samo uczucie? Może odmienność tej chwili wynikała z tego, kto jej towarzyszył?
- A jak było z tobą? - spytał po chwili nie otwierając oczu. - No wiesz, dzieciństwo.
- Ja od początku byłam wampirzycą. Z wiekiem wykłócałam się, że nie chcę nią być, że to nie jest normalne, co robimy, ale... nie mogłam nic zrobić, więc jakoś się z tym pogodziłam. - odpowiedziała bawiąc się źdźbłami trawy. Tak naprawdę nadal przeszkadzała jej istota jaką była, a poczynania, które wykonywała, aby zdobyć pożywienie ją obrzydzały i wstyd jej było za to jakim złym stworzeniem była. Niestety, nie mogła nic zrobić, a nie mogła głodować.
- Jedyne, co mogę zrobić, żeby nie wyrządzać tak wielkich krzywd to żywienie się krwią zwierzęcą. To też jest złe, ale ludzie tej jedzą zwierzęta, więc... Staram się trzymać z dala od krwi ludzkiej, choć nie jest to łatwe. - dodała po chwili. Spojrzała na towarzysza, który miał już otwarte oczy i wpatrywał się w liście drzewa nad nami.
Rozmyślał nad tym jak źle ocenił za pierwszym razem wampirzą księżniczkę. Niestety, ona sama nie ukazała mu się z dobrej strony. Jednak jak widać pozory mylą.
- Jesteś inna niż myślałem... - zaczął. - W pozytywnym tego słowa znaczeniu. - sprostował szybko zauważając kątem oka zdezorientowanie Thirlwall.
- Um... A co masz dokładnie na myśli? - mruknęła przygryzając wargę i odgarniając włosy. Odwróciła wzrok.
- Podczas naszego pierwszego spotkania uznałem cię za rozpieszczoną, bez uczuć... - zaczął, ale Jade szybko i dość dobitnie weszła mu w słowo:
- Ja nie mam uczuć. - spojrzała na niego. Popatrzył w jej oczy, który nie wyrażały już nic, a jej wyraz twarzy idealnie się do nich dopasowywał. Znikł ten piękny, szczery uśmiech, donośny i uroczy śmiech oraz rumieńce. Była jak kamień. Bez uczuć i emocji. A przynajmniej taka się wydawała.
Ashton patrzył na nią z niedowierzeniem i smutkiem. Wiedział, że to nieprawda. Że w głębi jest tam ta urocza i zabawna Jade Thirlwall, taka jak ukazała mu się tego dnia. Jednakże zadziwiała go momentalna zmiana nastroju dziewczyny.
- Nieprawda. - powiedział po dłuższej chwili. - Masz... Właśnie mi je pokazałaś. Ten uśmiech, te rumieńce, ten śmiech. - uśmiechnął się lekko. - Wiem, że tak naprawdę nie jesteś taka zła jaką udajesz i...
- Ashton, to nie ja. - powiedziała głośno. - Nie jestem słodka, urocza ani nic z tych rzeczy. Jestem wampirzycą. Bez uczuć, bez serca, pozbawiona jakichkolwiek emocji. Ta co nią przed chwilą byłam... To nie jest prawdziwa ja... Nie wiem, co we mnie wstąpiło wtedy. Nie powinnam ci robić nadziei na jakąś lepszą stronę mnie, bo jej nie mam. Przepraszam. - dokończyła patrząc na niego i wstała.
- Jade, ale wiem, że...
- Co wiesz? Co możesz wiedzieć po tak krótkiej znajomości, z czego większa częścią niej była nasza rywalizacja? - patrzyła na niego, a z jej oczu można było wyczytać zdenerwowanie, ale i również skruchę.
- Ale sama powiedziałaś, że nie podoba ci się to jaka jesteś... - ciągnął dalej i wstał. Zbliżył się powoli o krok. Ich ciała dzieliły milimetry.
- Ale taka jestem. Nieważne, czy mi się to podoba czy nie. Taka byłam, jestem i zawsze będę. Przykro mi, że liczyłeś, że jestem inna... Nie jestem. Jestem taka jaką na początku mnie oceniłeś. Zapomnij o tym spotkaniu. - dokończyła i odwróciła się z zamiarem odejścia, lecz po chwili poczuła lekki ucisk na nadgarstku. Spojrzała na swój przytrzymywany nadgarstek, a potem na Irwin'a, który swoją dłonią go oplatał.
- Nie zapomnę... Nie chcę zapomnieć. - odparł cicho. - Chcę się zapamiętać taką dobrą, uroczą i zabawną. Wiem, że taka jesteś. Przykro mi, że musisz udawać przed wszystkimi... Ale przede mną nie musisz. - ostatnie słowa wyszeptał. Wtedy wampirzyca po raz pierwszy poczuła ucisk w brzuchu i lekkie ukłucie w okolicach serca. Pomyślała, że jest bezpieczna i ważna dla kogoś, ale po chwili szybko odrzuciła te myśli.
- Żegnaj. - szepnęła prawie niesłyszalnie i pobiegła wyrywając się Ash'owi.
Zrezygnowany blondyn westchnął ciężko i patrzył jak brunetka znika w lesie.
Nie mógł tak po prostu zapomnieć. Ten czas spędzony z nią był zbyt piękny, a ona zbyt cudowna, aby tak po prostu wyrzucić wspomnienia.
"Żegnaj" - to słowo wypowiedziane przez Jade krążyło w jego głowie. Nie chciał się żegnać, nie teraz, gdy poznał jej drugą, lepszą stronę.

***

Dni mijały, a Ash nie zapominał, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej dobijał się tym, że wszystko jest tak jak poprzednio, między nimi nie powinno być nic prócz nienawiści i rywalizacji. Do tego karcił się za to jakim był idiotą walcząc z nią i krzywdząc. Nie wiedział, czemu aż tak się o to obwiniał. Przecież wtedy jeszcze nie znał jej tak jak teraz.
Codziennie Michael, Luke i Calum pytali go, co się stało, ale on tylko kręcił głową i dalej wpatrywał się horyzont myśląc o niej. Rodzice również się o niego martwili. Stracił ten entuzjazm, energię, którą zawsze dzielił się z innymi. Bez tego wataha stała się słabsza i zaczynali wątpić czy kiedykolwiek pokonają wrogów.
Pewnego dnia Ashton wymknął się z terenu watahy. Pobiegł do lasu, a na końcu niego była ogromna skała, z której był świetny widok na teren wampirów, a więc ostrożnie i dyskretnie, aby nikt tego nie zauważył, wspiął się tam. Miał nadzieje, że ujrzy gdzieś księżniczkę. Rozglądał się długo drzewach i łące. Nie widział niestety dziedzińca zamku. Po chwili, gdy miał już zrezygnować ujrzał w oknie wierzy zamku ją. Jade siedziała na oknie swojej komnaty i smutnym wzrokiem wpatrywała się w dół.
Uśmiechnął się lekko widząc ją, ale po chwili znowu posmutniał, widząc jej smutek. Nie wiedział, o co chodzi, choć bardzo chciał. Na jego nieszczęście niedane było mu czytać w myślach. Widział ją dość dokładnie, ale wychylał tylko głowę, aby go nie zauważyła. Bał się jej reakcji po tym, co ostatnio się zdarzyło.
Spokojnie napawał się jej pięknym widokiem, lecz nadal męczyło go to, że jest smutna.
Po długim czasie obserwowania brunetki chłopak usłyszał wycie wilkołaka, co oznaczało, że ktoś z nich zginął. Poderwał się z miejsca i zeskoczył ze skały. Poczuł jak wszystko w nim się gotuje. Po chwili zmienił się w ogromnego wilka. Pędem ruszył w las. Omijał szybko i zwinnie drzewa dysząc ciężko. W końcu znalazł się na taranie watahy. Podbiegł do wielkiego zbiorowiska, a wilkołaki zrobiły mu przejście spuszczając łby. Usłyszał głośny płacz kobiety. Powoli podszedł i spojrzał w dół na ofiarę. Był to jego kuzyn, syn brata ojca. Nie był przemieniony, ale na jego szyi widniał czerwony ślad kłów wampira, a z rany sączyła się krew kapiąc po chwili na trawę. Nie mógł w to uwierzyć. Coraz większe straty, a do tego zamiast być przy nim i go ochronić przed śmiercią on bezmyślnie pobiegł, aby popatrzeć na wampirzycę. Na ich wroga.
Sam, jego kuzyn, miał dopiero 1500 lat. Zawsze był radosny i ciekawski. Chciał poznawać świat i razem z watahą iść na polowania oraz walki. Chciał stoczyć kiedyś bitwę z wampirem, a mianowicie zgładzić go, a szczególnie cały rud. Nie zasługiwał na śmierć. Na pewno nie w tak młodym wieku.
Płacząca nad nim ciotka Ashton'a trzymała nóż w dłoni. Wuj ostrożnie zabrał jej ostrze z dłoni w obawie przed zrobienia sobie lub komuś krzywdy.
Irwin spuścił głowę a po chwili uniósł ją i zawył cicho na znak żałoby. Wszyscy do niego dołączyli. Strata kogokolwiek dla watahy była wielkim ciosem.

***

Ashton siedząc na grubym materiale, który służył za jego łóżko obwiniał się znów, ale tym razem za śmierć Sam'a. Słyszał jak wszyscy obwiniają o to Jade, lecz on wiedział, że to nie ona. Przecież cały czas siedziała na oknie. Nie mógł jednak zaprzeczyć im, bo zaczęliby coś podejrzewać.
Wsunął się bardziej na posłanie i położył się. Położył ręce na tyle głowy i wpatrywał się we wnętrze namiotu. Przymknął oczy i nabrał powietrza nosem, a wypuścił ustami próbując się uspokoić i zrelaksować. Niestety, nie potrafił, na pewno nie w takim momencie. Nie po tych wszystkich zdarzeniach. To było dla niego za dużo. Z jednej strony chciał zająć się bardziej sprawami watahy, a z drugiej nie chciał tak po prostu zapomnieć i zostawić sprawy z Jade. Chociaż to nie była żadna sprawa, jednak piękna wampirza księżniczka wciąż tkwiła w jego głowie.
- Ash... - usłyszał cichy głos Calum'a ze strony wejścia do namiotu. Podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na niego, co oznaczało, żeby kontynuował. - Twój wuj prosi, żebyś przyszedł do ich namiotu. Jakaś prawa na osobności. - powiedział również cicho jak wcześniej. Ashton tylko kiwnął głową i wstał, na co Hood odszedł trochę od namiotu. Irwin wyszedł z namiotu i skierował się w stronę namiotu wuja.
Wszedł i ujrzał leżącą ciotkę patrząc tępo w przed siebie. Westchnął cicho i usiadł na ziemi przed wujem.
- Wiem, że zrobiła to ona. - starszy mężczyzna od razu przeszedł do rzeczy. - Ta wampirza księżniczka. To już druga jej ofiara z naszej watahy. Nie chcę ich więcej. Dlatego musisz ją zabić. Sam, bez niczyjej pomocy. Chcę, żebyś zadał jej największą dawkę bólu, tylko na to zasługuje. - powiedział zniżonym głosem przesączonym złością i nienawiścią.
_________________________________________________________________________

Bum, bum, bum!
Powrót!
Tak, jestem jebnięta, w chuj długa przerwa, zabijecie mnie za to, wiem, wiem, wiem.
Wytłumaczyć wam się mogę jedynie tak, że ostatnio było u mnie źle, jeśli chodzi o psychikę, zrobiłam wielką głupotę, aktualnie jest średnio, ale naszła mnie wena, więc napisałam. Nie będę wam pisać dokładnie, o co chodzi, bo są to moje sprawy prywatne, których nie będę pisać na blogu, jednak jeśli ktoś bardzo chce wiedzieć, to piszcie do mnie na tt.
Tak więc był Jashton moments, ale oczywiście jestem taka baaaad i muszę wszystko niszczyć, i komplikować w ff xD No bo wiecie.... GOOD GIRLS ARE BAD GIRLS!
Dobra, przejdźmy do waszych opinii.
Co myślicie o zachowaniu Ashton'a i Jade? Jak myślicie, jaka Jade jest naprawdę?
Wgl podobają wam się moje wypociny?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Ah, właśnie! Trzeba ustalić, kiedy będą dodawane rozdziały... Będą dodawane w piątku lub soboty. Postaram się, żeby co tydzień, ale nie obiecuję, więc max. co dwa tygodnie. O dłuższych przerwach będę was informować.
Link do tego opowiadania na wattpad: http://www.wattpad.com/68669356-light-of-love. Teraz możecie czytać tu i na wattpad, gdzie tylko chcecie.
I oczywiście Jaaaaaaaaaaaaashton ♥


Pamiętajcie, że informuję tylko te osoby, które zostawią swój user pod rozdziałem.

Dobra, tyle na dzisiaj.
Do następnego,
ilysm x
@dvathirlwall

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 3

Czytajcie notkę pod rozdziałem, pls.
Enjoy x
_____________________________________________________________

Przerażona i jednocześnie wściekła wampirzyca nie drgnęła tak jak rozkazał wilkołak.
- Myślałaś, że ujdzie ci to na sucho? Zabójstwo jednego z moich? Nędzna krwiopijczyni. Był dla mnie jak brat. - warknął do jej ucha. Nie mogła się powstrzymać od złośliwej uwagi.
- Najwyraźniej był za słaby, żebym go nie zabiła. - zaśmiała się, co spowodowało jeszcze większą wściekłość Ashton'a. Jego oczy pociemniały. Wplótł dłoń w jej włosy i pociągnął za nie mocno, przez co Jade odchyliła głowę sycząc cicho z bólu.
- Co? Zabolało księżniczkę? - parsknął i rzucił nią mocno o ścianę. Osunęła się po niej, a z jej ust wyrwał się cichy jęk bólu. Po chwili jednak podniosła się szybko, nie chcąc okazać słabości. Spojrzała na niego wściekle, a on zmrużył oczy patrząc na nią i w mgnieniu oka znalazł się przy niej, przypierając ją do ściany.
- Zapłacisz za jego śmierć. - wysyczał, oddychając nierówno, a jego oczy pociemniały. Dopiero wtedy zauważyła, że w dłoni trzyma drewniany kołek. Szybko podniosła nogę i obracając się kopnęła go z dużą siłą, przez co znalazł się na drugim końcu pokoju pod ścianą. Kiedy chciał się podnieść znalazła się od razu przy nim i przycisnęła go nogą do podłogi.
- Leżeć piesku. - zaśmiała się i schyliła się. Złapała dłońmi jego szyję i podniosła go, przyciskając mocno do ściany, przez co można było usłyszeć sypiący się z niej kurz. Wpatrywała się w niego wściekle oddychając ciężko. Ashton jakby złagodniał. Jego oczy znów przybrały jasno-brązowej barwy, a na twarzy widniał coś w stylu smutku, a przyśpieszony oddech zwalniał.
- No proszę. Zabij mnie. Na co czekasz? Zrób to. Przecież tylko tego chcesz. Śmierci. Mojej śmierci. No dalej, Jade. Pokaż jaką bezduszną morderczynią jesteś. - ostatnie zdanie praktycznie wywarczał.
I właśnie wtedy coś w niej pękło.
Bezduszna morderczyni.
Poluzowała uścisk, a po chwili puściła go. Dlaczego aż tak się przejęła tym co powiedział? Czy taka wampirzyca może mieć jakiekolwiek uczucia?
Tak naprawdę nigdy nie chciała nikogo krzywdzić, wilkołaków też. Nawet kiedy już zrozumiała, co powoduje tą nienawiść pomiędzy wampirami a wilkołakami pomysł na te wszystkie wojny i wzajemne morderstwa wydał jej się idiotyczny. Przecież nikt nie wiedział, jak naprawdę było, prócz tych zakochanych.
Może naprawdę się kochali? Może to nie był tylko przelotny romans? - zastanawiała się, kompletnie zapominając o obecności Irwin'a.
Jej rozmyślenia przerwał mały trzask wrót zamku, co oznaczało, że król i królowa wrócili z polowania. Odwróciła się szybko do Ashton'a, ale jego już nie było. Jej uwagę przykuło otwarte okno i firanki, które powoli opadały. Najwyraźniej wilkołak uciekł.
Wpatrywała się jeszcze chwilę w okno myśląc o tej sytuacji, która miała miejsce przed chwilą.
Pogrążona w swoich myślach położyła się na łóżku. Oczywiście, nie spała. Było to coś w rodzaju odpoczynku i zyskaniu siły na kolejny dzień.

***

Następnego dnia Jade już od rana była na nogach. Odwiedzała każde zakątki zamku, choć znała go już na pamięć. Zauważając, że ojciec jest zajęty jakąś ważną rozmową ze szpiegiem, który zawsze informował, czy wataha wilkołaków planuje wojnę lub cokolwiek zagrażające królestwu.
Wybiegła więc z zamku i dyskretnie wyszła poza mury. Pobiegła przed siebie. Promienie słońca ogrzewały jej piękną twarz, a wiatr rozwiewał jej włosy.
Biegła przez ogromną polanę. Kiedy dobiegła do jej ulubionej wierzby zatrzymała się i rozejrzała. Jak zwykle nikogo nie było. Był to odludna część polany, dzięki ulubiona Thirlwall. Uwielbiała przesiadywać tu całe dnie. Nikt o tym miejscu nie wiedział i chciała, żeby tak zostało.
Usiadła pod drzewem i oparła się o pień. Westchnęła przymykając oczy i napawając się spokojem i ciszą.
Pomimo trzech przyjaciółek zdecydowanie była typem samotnika. Zawsze była braną za energiczną, złośliwą i odważną. I prawidłowo, bo taka była, jednak jeśli chodzi o ulubione zajęcie było nim zdecydowanie chodzenie po drzewach, spacerowanie po polanie w samotności i siedzenie pod wierzbą. Nie nudziła się. Wsłuchiwała się w naturę i korzystała z chwili wolności. Nienawidziła być księżniczką. Zawsze wszyscy musieli jej służyć i prawie nigdzie nie mogła wychodzić, chyba, że nielegalnie.
Nagle poczuła smród mokrego psa, co oznaczało jedno. Wilkołak. Stanęła na równe nogi. Spojrzała w prawo i w lewo. Usłyszała za sobą ciche warknięcie. Odwróciła się gwałtownie i zobaczyła go. Wielkiego wilka. Gotowa do ataku cofnęła się, powoli uwalniając z siebie swojego wewnętrznego potwora. Wilkołak widząc to podchodził do niej powoli. Kiedy był już blisko niej schylił lekko głowę i nosem pomiział jej dłoń, chcąc jej pokazać, że nie chce walki. Brunetka trochę złagodniała, ale nadal patrzyła na niego podejrzliwie. Wilkołak wsunął łeb pod jej dłoń tak, aby go pogłaskała. Prawie niewidocznie Jade uniosła kąciki ust ku góry i pogłaskała go delikatnie. Miękka sierść przeplatała się pomiędzy jej palcami.
Wilkołak podniósł lekko łeb do góry patrząc w jej oczy. Zwróciła wzrok ku jego oczom i od razu poznała ten brąz i błysk w oku. 
Nie dało się go zapomnieć. 
Nie dało się zapomnieć Ashton'a.
__________________________________________________________________

DA BUM, TSS!
No i mamy trójeczkę.
Cieszycie się?
Bo ja bardzo.
Serio, teraz mam tylko to ff, więc poświęcam się tylko i wyłącznie jemu c:
Weeeeeeeyyyy, hura, fajerwerki i wgl, blah blah XD
Nieważne, tego nie było, lmao
No i tak właśnie ten...
Dobra, przejdźmy to spraw organizacyjnych, bo się rozpisuję już ;-;

A więc postanowiłam, że NAJPRAWDOPODOBNIEJ (ale nie jest to jeszcze w 100% pewne) będę publikować "Light Of Love" również na wattpad. Oczywiście, nie oczekuję, że będziecie komentować tu i tu, tylko zauważyłam, że dużo osób tam pisze opowiadania i woli tam czytać. Kiedy ogarnę już tam wszystko i powstawiam rozdziały, to podam wam link albo na tt albo przy następnym rozdziale.

No, a teraz ze względu na to, że zaczęła się szkoła *wodospad łez* to ustalę, kiedy będę mniej więcej wstawiać rozdziały. Myślę, że będą dodawane raz w tygodniu/raz na dwa tygodnie, to już zależy od moich spraw prywatnych, bo znowu mam dużo na głowie w tym roku. 
No i na pewno wieczorami, myślę, że rzadko kiedy zdarzy się, że w ciągu dnia.

No i to chyba tyle...
Ah, jeszcze jedno! Tak jak poinformowałam na twitterze opowiadania (@lightoflove_ff) opowiadanie będzie miało prawdopodobnie 10-15 rozdziałów. No chyba, że będę miała tak wielkie pomysłów, to wtedy więcej, ale wątpię w to szczerze, i jeśli wgl by tak było, to na pewno nie więcej niż 20.

To teraz taki minimalny spojlerek, w 4 rozdziale będzie dużo Jashton'a, ale tego chyba się spodziewaliście, hahaha :3

Dobra, koniec, bo zrobię z tej notki drugi rozdział, lol

Na pożegnanie nasze słodziaki, dcfgvhygftdrxfgvhvftcgvh


Pamiętajcie, że informuję tylko te osoby, które zostawią swój user pod rozdziałem.

Do następnego,
ilysm x
wasza @divathirlwall

piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 2

Na początek radzę zajrzeć do zakładki "Obsada", ponieważ uzupełniłam ją nowymi bohaterami pojawiającymi się w tym i poprzednim rozdziale.
A, no i PROSZĘ O PRZECZYTNANIE NOTKI POD ROZDZIAŁEM, WAŻNE.
Miłego czytania życzę.
Enjoy! x
____________________________________________________

Kiedy tylko Jade przekroczyła mury zamku wszyscy podbiegli do niej. Zmartwieni zaczęli jej wypytywać, co się stało, gdzie była, czy jest zraniona, i tym podobne. Nie było się, co dziwić, nie było jej bardzo długo, a jako, że jest królewską córką, wszyscy o nią dbali, aby w przyszłości mieć zdrową i co najważniejsze żywą następczynię tronu.
Wściekły, a zarazem zmartwiony ojciec uciszył wszystkich i spojrzał na brunetkę.
- Gdzie ty byłaś?! Dlaczego tak długo?! Ktoś cię zaatakował?! Ah tak! To na pewno sprawka tych parszywych kundli! Zaraz wyślę na nich armię. Pożałują tego. - mówił po części do niej, a po części do siebie, nie dając dojść do słowa dziewczynie.
- Nie! Ojcze, to nie oni. Po prostu... - zastanawiała się nad dobrą wymówką. Nie mogła powiedzieć prawdy, ponieważ nie chciała, żeby ktoś pomyślał, że jest córeczką tatusia. O nie, miała swój honor. - Byłam tak podekscytowana, że nie skończyło się na jednym zwierzęciu. - dodała po chwili i uśmiechnęła się, widząc, że ojciec to kupił.
Westchnął, patrząc na nią z politowaniem.
- No dobrze, rozumiem. Też tak miałem za pierwszym razem. - uśmiechnął się lekko, przypominając sobie te czasy. - Ale pamiętaj, zawsze musisz być ostrożna. To naprawdę niebezpieczne. Wróg może zaatakować z każdej strony. Nie chcę, żeby coś ci się stało. Jako następczyni tronu musisz dbać o swoje bezpieczeństwo. - mówił z troską, głaszcząc ją po głowie, jak małą dziewczynkę, czego nie znosiła.
- Dobrze. Będę uważać. Obiecuję. - posłała mu uśmiech i pobiegła do swojej komnaty. Zmęczona opadła na wielkie łóżko. Długo myślała nad tym, co stało się tego dnia. To jak zabiła wilkołaka nie dawało jej spokoju. Nie miała wyrzutów sumienia. Nic z tych rzeczy. Wiedziała, że watahy są bardzo zżyte ze sobą i nie wiedziała, jak reagują na śmierć jednego z nich. Postanowiła poszukać tego w księgach.
Wstała z zamiarem udania się do królewskiej biblioteki, gdy nagle zza drzwi swojej komnaty usłyszała bardzo dobrze znane jej kobiece głosy. Po chwili, jak się spodziewała, do pokoju weszły jej trzy przyjaciółki. Perrie, Jesy i Leigh-Anne.
- Hej, hej, księżniczko! - krzyknęła złośliwie blondynka. Jade spojrzała na nią z wściekłością. Pezz wiedziała, że nienawidzi tego przezwiska, ale jako, że była złośliwa ciągle tak do niej mówiła.
- No i jak na polowaniu? - spytała Jesy siadając na łóżku.
- Świetnie. - brunetka uśmiechnęła się dumnie.
- Co tak długo ci się zeszło? - Leigh uniosła brwi do góry, wiedząc, że ściemniła swojemu ojcu. Thirlwall westchnęła cicho.
- Miałam... małą styczność z wilkołakami. - mruknęła, przygryzając dolną wargę,
- Co?! - wszystkie trzy krzyknęły równocześnie.
- O rany no, po prostu jeden z nich mnie zaatakował i skręciłam mu kark, a potem jeszcze dwaj mnie gonili, ale ukryłam się. - wyjaśniła z obojętnością w głosie.
- Jak wyglądali? - dopytywała szatynka z kręconymi włosami.
- Ci, przed którymi się schowałam? - upewniła się. - Jeden miał jasno brązową sierść i był troszkę większy od tego drugiego, który miał bardzo ciemną, również brązową, sierść. - powiedziała, sięgając pamięci do zdarzenia sprzed kilku godzin.
- Uuuuu... - wtrąciła się Jesy, krzywiąc się. Jade spojrzała na nią pytająco. - Jeśli się nie mylę to ten większy wilkołak, o którym mówisz, to Ashton. - sprostowała.
-Ten syn przywódcy? - zmarszczyła brwi. - Nawet jeśli, to co z tego? Czy to coś zmienia? - pytała, nie wiedząc, co ma na myśli przyjaciółka.
Nelson jak strzała opuściła komnatę, a po chwili znów się w niej pojawiła. W jednej dłoni trzymała średniej grubości księgę.
- Tu masz wszystko. - podała ją Jade.
No to mam już, co czytać w nocy. - uśmiechnęła się na samą myśl.

***

W białej nocnej koszuli Thirlwall podreptała do łóżka. Weszła pod kołdrę i oparła się wygodnie o poduszki. Wzięła książkę i spojrzała na księgę, którą oświetlał blask księżyca przebijający się przez szybę wielkiego okna. Odczytała tytuł. 
Wilkołaki i wampiry. Historia narodów.
Delikatnie otworzyła księgę. Nie chciała zostawić śladów po tym, że czytała ją. Jej ojciec nigdy nie opowiadał jej historii ich narodu, a jak o nią pytała, to on zbywał ją, mówiąc, że jest jeszcze za młoda i nie zrozumie. Nie wiedziała, dlaczego. Miała dobrą okazję, żeby się dowiedzieć, ponieważ jak zawsze w nocy, ojciec i matka byli na polowaniu.
Zaczęła czytać...

Historia ta opowiada, z czego bierze się ta nienawiść pomiędzy wampirami oraz wilkołakami. Na początku byli oni sobie obojętni. Nikt nikomu nie zagrażał ani nie wchodził w drogę. Tereny były podzielone, których nikt nie przekraczał. Zawsze było jasno i radośnie. Wszyscy żyli w spokoju i zgodzie. 
Pewnego dnia jeden z wampirów przekroczył granicę i znalazł się na terenie wilkołaków. Był młody, ciekawski i przystojny. Zawsze podobał się kobietom. Mógł mieć każdą, ale spodobała mu się wilkołak płci żeńskiej. Ta nie dostępna dla niego. Wiedział, że łamie zakaz, ale nie przejmował się tym. 
Odnalazł szybko swoją ukochaną. Ona również go znała i podobał jej się. Po długiej rozmowie w ukryciu, wampir uwiódł ją i przeżyli stosunek płciowy.
Niestety, król wampirów i przywódca watahy dowiedzieli się o tym. Obwiniali się wzajemnie.  Rozpętała się wojna. Krew i umarli byli wszędzie. Świat opanował mrok. Wszędzie była tylko nienawiść i złość. 
Od tamtego zdarzenia każdy wampir, który zabije wilkołaka jest głównym obiektem nienawiści i uśmiercenia dla watahy...

Kiedy brunetka przewróciła kartkę poczuła jak ktoś przykłada jej dłoń do ust, uniemożliwiając jej mówienie. Poczuła zapach, a dla niej raczej smród wilkołaka.
- Piśnij choć jedno słówko, a odgryzę ci łeb. - warknął Ashton do ucha brunetki.
_____________________________________________________________________________
No i mam!
Udało mi się napisać przed wyjazdem, wyjeżdżam jutro o 3am, więc musiałam się pośpieszyć, lmao.

Ja pierdole, jaki krótki ;-; Przepraszam, ale taki mam pomysł, no i tak po prostu wychodzi. Postaram się pisać dłuższe, ale nie obiecuję, bo ja niestety, piszę krótkie :c

Wiem, wiem, jestem okropna, bo kończę w takich momentach, blah blah. 
No niestety, taka jestem. Zawsze kończę w takich momentach, specjalnie, żebyście byli bardziej podekscytowanie, hihi.
TEŻ WAS KOCHAM XD

No dobra, ale mamy jeszcze do omówienia jedną ważną sprawę, dla której prosiłam was, żebyście przeczytali tą notkę.
Przyznam, że troszkę się zawiodłam. Informowanych jest 19, a komentarzy pod ostatnim rozdziałem 10 (jednego nie liczę, bo był od tej samej osoby). 
Może dla was to nieduża różnica, ale dla mnie tak. 9 czytelników, to naprawdę niemało. 
Wiem, że tamten rozdział był słaby, ale proszę o szczerze komentarze!
Tak więc postanowiłam, że usuwam zakładkę "informowani". Każdy kto chce być poinformowany o nowym rozdziale niech zostawia swój user pod ostatnią notką. 
Pomysł zaczerpnięty od Karoliny (@prfctstylez), mam nadzieję, że się nie obrazisz c:
Tak więc pamiętajcie, że jeśli chcecie być informowani, to zawsze zostawiajcie swoje user'y pod nowym rozdziałami.

Lecz chciałabym również podziękować za nowych czytelników i za aż 1,700 wejść. Tak wiem, że to mało, ale dopiero co zaczęłam to ff, więc i tak się cieszę z tej ilości. Także jeszcze raz bardzo dziękuję ♥

Przepraszam, że cały czas o Jade jest pisane i, że nie ma Jashton'a, ale taki mam pomysł i w następnym rozdziale, jak już pewnie się domyślacie, będzie Jashton. Weeeeeeeeyyyy, wszyscy się cieszę, fajerwerki, blah blah XD

Przypominam, że na twitterze jest konto tego opowiadania, gdzie możecie znaleźć dużo informacji, @lightoflove_ff, zapraszam do obserwowania.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ
7 komentarzy - nowy rozdział.

Tyle na dzisiaj.
Ilysm
Wasza, @divathirlwall x

wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 1

Jade dumnym krokiem szła przez dziedziniec zamku, na którym zebra się cały ród wampirów. Pierwsze polowanie córki króla i królowej poza zamkiem to wielkie wydarzenie. Oczywiście, młoda wampirzyca podchodziła do tego bez żadnego spięcia, ani stresu. Można by nawet stwierdzić, że wszyscy martwili się bardziej, niż ona. Nie bała się. Była pewna siebie i zdeterminowana.
Stanęła przed swoim ojcem. Uśmiechnęła się szeroko. To był jej dzień. Długo na niego czekała.
- Pamiętaj. Nikomu nie ufaj. Kiedy zaspokoisz głód od razu wracaj. I z nim nie rozmawiaj. - mówił poważnie król.
- Tak, tak. Wiem, mówisz mi to już od tysięcy lat. Nie mam sklerozy. - odpowiedziała lekko zirytowana. Zaśmiał się cicho.
Zmartwiona matka przytuliła ją mocno. Wierzyła, że wszystko pójdzie tak jak powinno, ale było jednak małe ryzyko, że córka nie wróci.
- Uważaj na siebie. - poprosiła.
- Mamo, mam 1800 lat. Jestem już duża. - uśmiechnęła się do matki. Puściła ją z objęć i stanęła przed wyjściem z zamku. Dzieliło ją dosłownie kilka milimetrów od opuszczenia domu i poznania świata. Odwróciła się jeszcze na chwilę do wszystkich, a po chwili z prędkością światła pobiegła przed siebie.
Biegnąc rozglądała się z fascynacją w oczach. Doskonale widziała każdy szczegół natury. Było to niesamowite.
Do jej nozdrzy dobiegł zapach sierści, co oznaczało jedno - lew.
Po kilku sekundach była na drzewie. Obserwowała ze skupieniem lwa, który najwyraźniej również szukał pożywienia. Schyliła się, podtrzymując dłońmi gałęzi. W chwili nie uwagi drapieżnika zeskoczyła z drzewa wprost na niego. Przytrzymując go patrzyła na niego krwistoczerwonymi oczami. Nie czekając dłużej zatopiła kły w jego szyi. Zaspokoiła pragnienie i wstała. Odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się triumfalnie.
Rozejrzała się. Była sama.
Wbrew rozkazom ojca pobiegła dalej, chcąc nacieszyć się wolnością.
Biegła coraz bardziej oddalając się od zamku.
Nagle poczuła mocne odepchnięcie. Poleciała w powietrze i wylądowała po chwili obijając się o jakieś drzewo. Syknęła pod nosem i podniosła się. Wściekła spojrzała na napastnika. Był nim wielki wilk. Jego sierść była szara z pojedynczymi, białymi włosami.
Warknął podchodząc do niej powoli. Rządza mordu zapanowała jej ciałem i umysłem. Bez wahania rzuciła się na wilkołaka. Walka była zaciekła. Nie było jej łatwo, ponieważ przeciwnik dysponował podobną siłą, czego jeszcze nigdy nie zaznała.
Po chwili owinęła ramiona wokół jego szyi i skręciła mu kark. Z cichym piskiem opadł na ziemię.
Oddychała szybko próbując się uspokoić. Zamknęła oczy i wypuściła powietrze z ust. Otworzyła je i spostrzegła trzy wilkołaki biegnące wprost na nią. Jeden został przy martwym wilkołaku.
Fuknęła cicho i zaczęła uciekać w przeciwną stronę. Zgubiła ich w lesie. Wskoczyła na jedno drzewo chowając się między liśćmi.
Wyminęli to drzewo biegnąc dalej. Odetchnęła z ulgą i oparła się plecami o grubą gałąź.

***

Wściekły Ashton wrócił wraz z Luke'iem do Calum'a, który już w postaci ludzkiej klęczał nad martwym Jamie'm. Wszyscy zmienili się w ludzi i wzięli ciało brata (w watasze wszyscy nazywali się braćmi, pomimo tego, że byli z innych ojców i matek). Kiedy doszli do ich ziem zanieśli ciało do chaty ojca Ashtona'a. Położyli go na stole. Wszyscy pogrążyli się w bólu i rozpaczy. Matka Jamie'go podeszła do niego zapłakana. Wykonała nad nim modlitwę, a jego dusza niewidocznie przeniosła się do Drugiego Świata. Wataha była ze sobą bardzo zżyta i wierzyli, że po śmierci przechodzą na drugą stronę. Rodzice Jamie'go pochowali go w lesie, gdzie byli pochowali inni zmarli.
Zrozpaczony i wściekły ojciec zmarłego, Gordon, podszedł do Ashtona, Luke'a, Calum'a i Michael'a, który dołączył do nich podczas modlitwy, a następnie spytał:
- Kto to zrobił? Kto zabił mojego syna?
- Nie wiemy dokładnie, kim ona była, ale na pewno z rodu tych wstrętnych krwiopijców. - odpowiedział z nienawiścią w głosie Calum.
- Wampirza księżniczka. - powiedział cicho Michael zastanawiając się nad czymś.
- Kto? - spytali jednocześnie, spoglądając na niego.
- Jade. To wampirza księżniczka. Z tego co mi wiadomo miała dzisiaj pierwsze polowanie. - wyjaśnił blondyn.
- Mała podstępna żmija. - syknął Luke.
- Ashton? - zwrócił się do Irwin'a Gordon.
- Tak? - spojrzał na niego.
- Znajdź ją i dopilnuj, żeby podczas śmierci cierpiała tak samo, a nawet bardziej niż mój syn. - odpowiedział. Ash kiwnął głową na znak zgody, a stary wilkołak odszedł.
Ciemny blondyn zastanawiał się w jaki sposób mógł wyrządzić cierpienie, a zarazem śmierć młodej wampirzycy.
Piękna morderczyni.

_________________________________________________________________________________

Ja pierdolę, wiedziałam, że to zjebię.
Tak bardzo, bardzo was przepraszam za to, że obiecałam tak szybko rozdział, a jednak was zawiodłam. A do tego taki beznadziejny wyszedł.
Domyślam się, że możecie przestać czytać to ff i nie dziwię się po takiej wpadce już na początku.
Jedyne o co was proszę, to o szczerze, ale nie aż tak bardzo brutalne komentarze. Chociaż walcie śmiało, zasłużyłam sobie.
Jeszcze raz wielkie PRZEPRASZAM.
A, no i sorry, że taki krótki, ale miałam taki pomysł i nie umiałam tego dłużej opisać, choć pewnie by się dało, ale brak mi talentu, so...
Postaram się, żeby następny był dłuższy, jeśli wgl ktoś będzie chciał jeszcze to czytać.
To teraz jeszcze tylko dwie informacje:
Założyłam twittera opowiadania @lightoflove_ff. Tam możecie zadawać mi pytania, znaleźć informacje i zobaczyć różne spojlery, co do kolejnych rozdziałów.
Dodała bohaterów drugoplanowych, więc zapraszam do karty Obsada.
Tyle ode mnie.
Może do zobaczenia.
Ilysm x
Wasza @divathirlwall ♥

PS. Dziękuję ogronmnie za aż 3 nominację do LA, ale nie biorę udziału w tym konkursie.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Prolog

Zanim przeczytasz zajrzyj do zakładki "Obsada" i "Fabuła", aby zrozumieć treść opowiadania.
______________________

*116 rok*
Roześmiana dziewczynka biegała po dworze zamku. Jej brązowe włosy wirowały za nią na wietrze. Wyglądała na przeciętną 10-latkę. 
Nie oceniaj książki po okładce.
W rzeczywistości była 1000-letnią wampirzycą, nieprzeciętną wampirzycą, tylko córką króla i królowej rodu wampirów. Nie nazywano jej "wampirzą księżnczką", ze względu na jej wysoką adrenalinę i brak kontroli nad sobą, gdy ktokolwiek użył tego określenia. Miała bardzo ostry charakter, dlatego nikt nie ryzykował.
Gwałtownie się zatrzymała i stanęła prosto. Zamknęła powoli oczy. Używając tylko zmysłu słuchu i węchu zlokalizowała swoją ofiarę. Otworzyła oczy i mechanicznie przekręciła głowę w prawo, a jej oczy z brązowych przemieniły się czerwonokrwiste. 
Sarna obróciła się w stronę dziewczyny i zaczęła uciekać. Brunetka w rzuciła się w pogoń ze zwierzęciem. Kierował nią tylko głód i żądza krwi. 
Po chwili rzuciła się na sarnę i przytrzymując ją silnymi, lecz niedużymi dłońmi wbiła kły w jej szyję. Kiedy zaspokoiła już głód podniosła się i oblizała kły z krwi.
Król stał niedaleko, dumnie przyglądając się swojej córce. Widział ją w przyszłości jako jedną z najlepszych wojowniczek, a nawet królową rodu wampirów.
- Świetnie, Jade. - pochwalił ją z uśmiechem. Podszedł do niej i pogłaskał ją po głowie. Odwzajemniła szeroko uśmiech. - Musimy porozmawiać. - ukucnął przy niej.
- Stało się coś? - popatrzyła na niego dużymi, czekoladowymi oczami.
- Nie, ale myślę, że to dobry czas, żebyś dowiedziała się, kto jest twoim wrogiem.
- Przecież wiem, że to te kundle.
- Tak, ale chodzi o konkretnego, jak to nazwałaś, "kundla". - zaśmiał się. - Jest to Ashton, syn przywódcy watahy. Pamiętaj, że musisz być ostrożna. Nie wiesz, który to on. Jeśli spotkasz kogoś nieznajomego i będziesz sama, pamiętaj, nie ufaj mu. - mówił poważnie. Pokiwała głową, a wampir wrócił do zamku.
-Ashton. - powtórzyła cicho. Uśmiechnęła się złowieszczo. - Jest już martwy.
                                                ________________________________________

Heloł!
No więc witam was na moim kolejnym blogu z opowiadaniem. 
Kompletna inne niż pozostałe, nie tylko chodzi o obsadę, ale również o fabułę. Tym razem pokierowałam się bardziej fantasy, mam nadzieję, że to dobry wybór.
Myślę, że to będzie najtrudniejsze ff z tych, co piszę. Muszę się starać, żeby nie spieprzyć takiej fabuły, lmao.
To może przejdźmy do waszych opinii.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
To dla mnie bardzo ważne i motywujące, oczywiście jeśli komentarz nie jest obraźliwy, tylko raczej pozytwyny lub z poradą, a porady bardzo chętnie czytam, więc piszcie śmiało!
Tyle na dzisiaj.
Rozdział przewidywany na przyszły tydzień.
Ily x
Wasza @divathirlwall 

środa, 2 kwietnia 2014

Przywitanie i początek!

Witam was na moim kolejnym blogu! Tym razem o Jade i Ashtonie. Wymyślony przeze mnie paring to Jashton, haha c:
Wiem, że nie piszę wybitnie i pewnie dużo osób może zniechęcić się do tego opowiadania, gdy poznają mój styl pisania, bo nie jest on super oryginalny, ale mam nadzieję, że moi wierni czytelnicy z poprzednich blogów będą ze mną ♥
To opowiadanie będzie inne niż poprzednie, ponieważ będzie ono fantastyczne. Często mogą być wątki jak z horroru, więc ostrzegam, że jeśli nie lubisz takich scen, to najlepiej nie czytaj, a jak przeczytasz to pretensje nie do mnie.
No to chyba tyle.
Premiera opowiadania: 9 czerwca (data może ulec zmienia z powodu moich spraw osobistych, ale postaram się, żeby pozostała ta).

Wasza @divathirlwall